Szynszyle oraz inne zwierzęta na wyspie Bali
| 1 Komentarz
Wyspa pełna surferów, przyjaznych tubylców i rajskich plaż. Wspaniałe widoki, ryżowe tarasy, dżungle i zapierające dech w piersiach wodospady, które zachęcają turystów do odwiedzenia tego kawałka raju na ziemi.
Bali to indonezyjska wyspa położona w środku łańcucha wysp takich jak Lawa czy Lombok i jest jedną z 17 tysięcy indonezyjskich wysp. To miejsce przepełnione magią, w którym ludowe wierzenia (m.in. wiara w demony) i rytuały przeplatają się z wiarą w hinduizm. Co więcej obrzędów na wyspie jest tak wiele, że naprawdę trudno je wszystkie zliczyć. Podobnie z resztą jak świątyń i przydomowych kapliczek, które spotkać można niemal na każdym kroku.
Popularna na pocztówkach Pura Ulun Danu Bratan
Wizerunek Ganeshy przywódcy pośrednich bóstw
Bali ZOO atrakcja turystyczna
Jako największy maniak zwierząt nie mogło mnie zabraknąć w balijskim zoo, do którego wybrałam się, aby przekonać się czy faktycznie większość zoo na świecie jest przereklamowanych i niekoniecznie prowadzonych z myślą o dobru zwierząt. Oczywiście wybrałam się tam również z myślą, że może spotkam znane nam i niezwykle popularne szynszyle. Jakie było moje zdziwienie kiedy zamiast nich zobaczyłam świnki morskie. W ogóle mam wrażenie, że świnki występują niemal w każdym zoo na świecie.
Drapieżny zwierzak binturong orientalny, czyli wiecznie pachnący masłem i popcornem miś
Niemalże w każdym zoo na świecie występują niepozorne świnki morskie
Balijskie zoo na pierwszy rzut oka robi pozytywne wrażenie i właściwie niczym się nie różni od zwykłego, znanego nam w Polsce zoo. Ciekawą atrakcją jest możliwość karmienia kóz, jeleni, koni a nawet słoni indyjskich, czy tygrysów i lwów. Warunki w jakich przebywają zwierzęta w balijskim zoo, właściwie niczym nie różnią się od tych, które są zapewniane w typowym, europejskim zoo. Czy to dobrze czy źle – trudno mi ocenić.
Najsmutniejszą (a jednocześnie najbardziej reklamowaną) atrakcją w balijskim zoo jest śniadanie z orangutanami. Polega to na tym, że jemy sobie zwykłe śniadanie, a obok są dwa wydzielone miejsca, gdzie na drewnianej konstrukcji siedzi orangutan. Turyści przed śniadaniem dostają specjalny numerek, gdzie wyczytywani po kolei mogą podejść i zrobić sobie zdjęcie z orangutanem.
Niby nic wielkiego, a jednak. Widok zmuszanej, szarpanej za ręce małpy i klepanej ręcznikiem przez pracowników tamtejszego zoo skutecznie mnie odstraszył i bardzo zniechęcił do tego typu miejsca. Niestety turyści nie są lepsi. Dla śmiesznego zdjęcia z małpką potrafią nawet na siłę wziąć ją na ręce i mocno trzymać przez parę sekund mimo krzyku i widocznej niechęci zwierzęcia.
Zwierzęta domowe na Bali
Stosunek tubylców do zwierząt
Na wyspie Bali poznałam wiele osób, które były życzliwe dla zwierząt, niezależnie od tego czy to kot, pies czy przebiegająca podczas posiłku wielka, spasiona (patrz Billy) jaszczurka. Na pewno mieszkańcy na wyspie Bali są pozytywniej nastawieni do zwierząt domowych, niż choćby Egipcjanie, którzy owszem tolerują koty (choć era ich wielbienia dobiegła końca) to nadal są niezwykle agresywnie nastawieni wobec bezpańskich psów.
Na Bali choć żyje mnóstwo bezpańskich psów, to praktycznie nigdy nie usłyszymy ich szczekania
Na wyspie Bali głównym posiłkiem wiewiórek podawanym przez ludzi są banany
Byłoby kłamstwem jednak, gdybym napisała, że mieszkańcy Bali z godnością i miłością traktują wszystkie zwierzęta. Dobrym przykładem są tu choćby fermy pełne luwaków, w których przetrzymywane są na plantacjach kawy kopi luwak, w naprawdę tragicznych warunkach. Do tego dochodzi znany, odprawiany raz do roku miejscowy rytuał, który polega na topieniu młodego byka, w celu udobruchania Pani Jeziora i zapewnienia sobie obfitych plonów w kolejnym sezonie.
Jakby tego było mało, dość popularnym sportem na Bali jest walka kogutów, podczas której zwierzęta doczepiane mają do nóg noże, tak by podczas walki jeden kogut drugiemu efektownie obciął głowę. Dla nich to sport i krwawa zabawa kosztem zwierząt, ale przede wszystkim niezły zysk.
Małpi Las w Ubud
Sacred Monkey Forest Sanctuary znajduje się niemal w samym centrum Ubud. To zespół świątyń otoczonych wielkim lasem. Kompleks ten powstał z myślą o harmonijnych relacjach międzyludzkich i relacjach między naturą i bogami. I faktycznie, miejsce to jest naprawdę niesamowite, a wrażenie robi wspaniały las pełen wielkich drzew, bujna, egzotyczna roślinność i porośnięte mchem kamienne mosty oraz pomniki przedstawiające wizerunki m.in. jaszczurek, słoni i małp. Te ostatnie są prawdziwą atrakcją tego miejsca.
Jedyna miła małpa dająca zrobić sobie zdjęcie (za 20$), ale tylko dlatego, że była oswojona
Makaki nie takie sympatyczne
Monkey Forest zamieszkuje około 605 makaków, które spotkać można dosłownie na każdym kroku. Małpki swobodnie przebiegają między turystami (las odwiedza ponad 10.000 turystów miesięcznie), nierzadko z młodymi, trzymających się mocno swoich matek.
Ten kto myśli, że małpki z balijskiego lasu są słodkie i sympatyczne, grubo się myli. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Często te z wyglądu słodkie zwierzaki są po prostu wredne i agresywne. Potrafią na siłę wyjąć jakąś rzecz z torby, wyrywać z rąk jedzenie, a poddenerwowane potrafią nawet ugryźć. W dodatku są bardzo silne, nachalne i działają w zorganizowanej grupie.
Podczas zwiedzania Małpiego Lasu lepiej mieć więc oczy dookoła głowy, dzieci trzymać na bezpieczny dystans, zachowywać się spokojnie, nie wykonywać nerwowych ruchów, nie wyjmować niepotrzebnie czegoś z torby czy plecaka na oczach małp oraz ich nie karmić.
Jeśli jednak zechcecie poczęstować te słodkie małpki owocem, który im nie smakuje (lub tradycyjnym, dużym bananem) mogą się bardzo na was zdenerwować. Makaki bowiem uwielbiają orzeszki ziemne i tylko małe, lokalne banany, które można zakupić bezpośrednio przed wejściem do lasu.
Szynszyle nieznane
Co tubylcy wiedzą o szynszylach?
Niestety Balijczycy nie wiedzą o szynszylach praktycznie nic. Niektórzy reagują wręcz z niekrytym obrzydzeniem, inni zaś zachwycają się ich nieprzeciętnym wyglądem. Wszystkich jednak zachwyca sposób w jaki trzymane są szynszyle w domach. A mianowicie duże woliery, bogato przyozdobione kolorowymi i mięciutkimi akcesoriami.
Podsumowanie
Zapewne dzięki bujnej roślinności, wodospadom czy tarasom ryżowym oraz ciekawej, balijskiej architekturze, to miejsce zasługuje na miano raju. Niestety tam gdzie pojawia się człowiek zazwyczaj urok znika. I tak przy balijskich plażach można spotkać stosy porozrzucanych śmieci, które zostawiają po sobie tamtejsi rybacy. Zaskoczyć nas może również noszący się w powietrzu smród palonego plastiku, bowiem mieszkańcy wyspy co wieczór, niezależnie od wykształcenia palą swoje śmieci przed domem.
Mimo wszystko wyspa Bali jest warta odwiedzenia. To cudowne miejsce, gdzie w wilgotnym powietrzu czuć zapach (niekiedy duszących) kadzideł, magii i pięknych, egzotycznych kwiatów. To miejsce niezwykłe, tak zupełnie różne od tego, które znamy w Europie.
Bardzo ciekawy artykuł i sporo ciekawostek.