Szynszyla Egon - Pożegnanie

Szynszyla Egon – Pożegnanie

| 3 komentarze

„Wieczny marzyciel i ciamajda. Niezwykle waleczny, zaciekle broniący swojej grupy. Wielki fan karuzeli, porządku i różowych kucyków. Wyjątkowo wrażliwy i ujmujący, najbardziej ugodowy z całej ekipy”. – Tak pisałam o nim na blogu.

Choć tak naprawdę wystarczą dwa słowa: „przyjazny” i „opiekuńczy”, aby opisać jak wyjątkowy charakter miała ta mała, zwykła szynszyla. A wyjątkowy Egon był, to fakt, bo i za sprawą wyjątkowego zbiegu okoliczności, pojawił się niespodziewanie w naszym domu.

Dzień, w którym pojawił się Egon

Egon był synem Mafii, nieżyjącej już samicy szynszyli, którą moi rodzice zakupili wiele lat temu, bezpośrednio z hodowli fermowej szynszyli. Jak się szybko okazało, przez pomyłkę pracowników fermy, otrzymaliśmy samicę w zaawansowanej ciąży. Kilka tygodni później urodziła ona znanego wszystkim stałym czytelnikom bloga ChillBill, Egona.

Choć od momentu pierwszego pojawienia się Egona w naszym domu minęło już ponad 14 lat, to pamiętam do dziś, jak wielkie zaskoczenie i równocześnie ogromna radość towarzyszyły nam w tym wyjątkowym dniu. Dniu narodzin Egusia. Po otrzymaniu wiadomości od rodziców i skończonych zajęciach lekcyjnych, prędko biegłam do domu. Jak to dziecko, byłam bardzo przejęta i pełna euforii. Biegłam co sił z myślą, że zaraz zobaczę na własne oczy pierwszą w moim życiu, maleńką, puchatą kulkę.

Postanowiliśmy, że nie oddamy nikomu Egona i będzie on razem nami do końca swoich dni. Mijały lata, a Eguś stawał się coraz większym oczkiem w głowie całej naszej rodziny. Dla nas był wyjątkowy. Był szynszylą, która niczego się nie bała, a wszelkie szynszylowe konflikty zawsze starała się rozwiązywać pokojowo. Egon był niezwykle ufnym gryzoniem. Chętnie przebywał na rękach innych, nawet zupełnie obcych mu osób. Uwielbiał też towarzystwo innych zwierząt, a nawet zaprzyjaźnił się z papużką falistą.

Nieszczęścia chodzą parami

Po śmierci mojej mamy na wpół zawalił mi się świat. Niby człowiek jest przygotowany na śmierć swoich najbliższych, szczególnie rodziców. Bo przecież tak powinno być, że to my – dorosłe dzieci powinnyśmy pochować z czasem swoich rodziców. Taka jest kolej rzeczy, a jednym z kluczy do szczęścia jest rozumienie otaczającego nas świata i przyjmowanie go właśnie takim jakim jest. Niestety łatwiej jest mówić mądre słowa niż czynić wzniosłe rzeczy. Bowiem choć długotrwała choroba mojej mamy pozwalała mi, dorosłej już osobie na oswojenie się z myślą o jej rychłej śmierci, to po dziś dzień nie potrafię się pogodzić ze stratą. Ogromnym ciosem więc była dla mnie również nagła utrata Egona, niedługo po śmierci mojej śp. mamy, bowiem szynszyla ta była jej ulubionym zwierzakiem i to właśnie ona nadała mu imię.

Przyszedł czas choroby

Niestety z początkiem 2019 roku Egonowi zaczęły doskwierać problemy z zębami. Staraliśmy, aby przywrócić zwierzę do zdrowia i normalnego funkcjonowania zapewniając mu wszystko to co najlepsze. I tak, Eguś był pod stałą opieką weterynaryjną, gdzie co miesiąc miał wykonywaną korektę zębów. Ponadto był regularnie ważony tak, aby stale kontrolować jego wagę i nie dopuścić do jej utraty (co w przypadku szynszyli jest niezwykle ważne). Niestety niecały tydzień po ostatniej korekcie zębów Egon zmarł. I jak wynikało ze wstępnych oględzin, jego śmierć była wynikiem ataku serca.

Dzień, w którym zatrzymało się serce

Ogromna przykrość spotkała mnie gdy to wcześnie rano, w piękny słoneczny poranek ujrzałam w wolierze małe, płasko leżące ciało Egona. Podeszłam do woliery przywitać się ze wszystkimi, radośnie nawołując szynszyle. Zauważyłam jednak, że Egon się nie rusza, a przecież zawsze jako pierwszy witał mnie, radośnie obwąchując włochatym nosem. Podeszłam jeszcze bliżej, próbując odsunąć Billy’ego, który nie chciał odejść od ciała. Wtedy zobaczyłam smutną, zastygłą twarz Egona, jego zamglone oczy i nieruchome ciało.

Najgorszy był jednak widok Billy’ego wtulonego w martwe ciało Egona. Małymi łapkami obejmował czule swojego na zawsze utraconego przyjaciela. Billy był najbardziej zżyty z Egonem, bo to właśnie Ego przyjął rolę starszego brata, który pomagał mu się zaaklimatyzować pierwsze dni w nowym domu. To właśnie Egon uczył Billy’ego jak żebrać o pyszne smakołyki, a nawet pokazywał jak korzystać z hamaku. Egon był jak spoiwo, które łączyło świat bardzo małego Billy’ego z zatwardziałym, starym i nieco już zrzędliwym Bandziorkiem, który jest niezwykłym indywidualistą, ceniącym spokój i samotność, trzymającym się zawsze na uboczu. Zrozpaczony Billy jeszcze przez cały dzień nawoływał Egona z nadzieją, że jego przyjaciel w końcu do niego powróci…

A co by było gdyby?

To pytanie pojawia się zawsze i mam wrażenie, że jest nieodłącznym elementem we wszystkich dla mnie przykrych sytuacjach. Tak naprawdę wiem, że nie mogłam zrobić nic. Jeśli Egon nie miałby wykonanej kolejnej korekty zębów, to prawdopodobnie chudłby w zastraszającym tempie, nie mogąc niczego zjeść. Prawdopodobnie umarłby z głodu z dodatkowym towarzyszącym mu bólem nie tylko zębów, ale i całej twarzoczaszki. Co więcej, brak sprawnych zębów i odpowiedniego rozwarcia jamy ustnej doprowadziłby również do całkowitego zaniechania codziennej higieny i dodatkowego dyskomfortu oraz stresu z tym związanego. Kolejna operacja musiała się więc odbyć. Niestety żadne z nas, ani ja, ani lekarz nie mogliśmy przewidzieć, że ta operacja będzie dla Egona ostatnią.

Koniec opowieści

Niestety to już koniec pełnej przygód i nieco kolorowanej opowieści Egona, którą jak zwykle ja musiałam dopisać… – Egusiu, Ty moja przyjazna i wiecznie pozytywna kulko, będziemy o Tobie pamiętać.

Egon – zawsze dzielny, ujmujący i bardzo opiekuńczy samiec szynszyli. Odszedł za tęczowy most 25.03.20r. o godzinie 6:00, w wieku 14 lat.

Domki dla szynszyli

Autor artykułu

Autorka bloga ChillBill. Miłośniczka zwierząt, której największą pasją są szynszyle. Od wielu lat zajmuje się obserwacją tych gryzoni, poświęcając im wolny czas. Dumna posiadaczka czarnego kota Merlina i tajskiego kota Theo, samoyeda Nanook'a oraz dwóch sympatycznych szynszyli: 19-letniego Bandziorka i 4-letniego Owena.

Wszystkie prawa zastrzeżone. Wszelkie prawa do artykułu są własnością jego autora. Kopiowanie, modyfikowanie i cytowanie artykułu bez jego zgody jest zabronione.

3 odpowiedzi na “Szynszyla Egon – Pożegnanie”

  1. love chinchillas. pisze:

    Dzień dobry . Wzruszająca historia płakałam poł godziny. A Bill nie ma opisanej historii dlaczego ? Naprawdę smutne , że twoja Mama zmarła , a póżniej Eguś. Ale ja nie wyobrażam sobie tego blogu bez Egusia. Ale dobrze , że jest chociaż Billy i Bandziorek. Naprawdę takie to smutne. Dla mnie też ogromnym ciosem bylo to ,że ten uroczy Eguś nie żyje. Wiem co to jest smutek po utracie zwierzaka też raz zmarł mi 2 naraz koty. Ale wiem , że smutek po utracie zwierzęcia takiego jak kot nie jest tak samo wielki jak smutek po utracie szynszyla. Wiem , że po utracie kotów tak bardzo nie byłam smutna jak po utracie Twojego Egusia i Mafii. Człowiek przywiązuje się też do zwierząt które nie sa moje ale często pojawiają się jako wielcy bohaterzy [tu chodzi o Egona i Mafie] na portalach , gazetach , blogach taki jak ten itp. Pozdrowienia dla bilusia i bandziusia. Pa. W smutku jestem razem z Wami czyli z Tobą , Billym i Bandziorkiem.

  2. renifer pisze:

    a nie chciała by pani kolejnego szyla ?

  3. Wiktoria pisze:

    Płacze jak bóbr, a nawet nie znałam Egusia. Co teraz z blogiem? I jak sobie z tym radzisz ty i Bandzio z Billym?
    Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie artykuły (zobacz wszystkie)