Kopi luwak – luksusowa kawa kosztem cierpienia
| 4 komentarze
Istnieją towary, które noszą miano luksusowych, choć w rzeczywistości zwykle nie są warte swojej ceny. Co więcej istnieją dobra luksusowe, które okupowane są ogromnym cierpieniem żywych stworzeń. Niestety zawsze znajdą się osoby, które tak bardzo cenią luksus, że są w stanie dla niego poświęcić życie. Oczywiście nie swoje.
Luksus, który jest okupowany cierpieniem żywych zwierząt zwykle kojarzy nam się z takimi hasłami jak fermy czy futra, gdzie żywe zwierzęta są przetrzymywane w naprawdę koszmarnych warunkach, by potem zostać w brutalny sposób zabite. A czy wiedzieliście, że produkcja jednej z najdroższych kaw na świecie (choć w gruncie rzeczy to zwykła kawa) przyczynia się do ogromnej liczby zgonów zwierząt każdego roku? Zwierzęta te są wykorzystywane przez ludzi i żyją w straszliwych warunkach całe swoje życie.
Kopi Luwak – kawa z odchodów zwierzaka
I to dosłownie. Kawa Kopi Luwak (kopi znaczy kawa) pochodzi z południowo-wschodniej Azji (Indonezja), gdzie wytwarzana jest z ziaren kawy wydobywanych bezpośrednio z odchodów zwierzęcia zwanego lokalnie luwakiem.
Co to za zwierz?
Luwak pochodzi z rodziny łaszowatych, zwany jest fachowo łaskunem muzangiem (łac.Paradoxurus hermaphroditus) albo potocznie cywetą. Ten żyjący ok. 30 lat ssak naturalnie zajmuje tereny Indonezji. Cywety są nocnymi drapieżnikami, które żywią się głównie owocami (szczególnie smakują im owoce kawowca), a także owadami i małymi gryzoniami.
Jak to się zaczęło?
Sama kawa została odkryta i przywieziona do Europy przez podróżnika Tonyego Wilda. Niestety nie jest pewne kiedy lub w jaki sposób tubylcy odkryli taki sposób pozyskiwania kawy. Wiadomo na pewno, że łaskuny żyły kiedyś dziko na wolności i buszowały m.in. wśród drzew kawowca, wybierając i zjadając ich najlepsze i najbardziej dojrzałe (czerwone) wiśnie.
Jak powstaje kawa Kopi Luwak?
Ziarna kawy otrzymane w dość nietypowy sposób najpierw są ręcznie czyszczone z odchodów zwierzęcia, potem łuskane, a następnie palone w odpowiednim naczyniu. Po wypaleniu ziarna są już gotowe do spożycia. Mogą też zostać ugniecione w moździerzu i przesiane po to, aby uzyskać zmieloną wersję kawy.
Tak wyglądają wydalone już ziarna kawy, ale jeszcze niełuskane
Tak wygląda proces palenia ziaren kawy. Po ich wypaleniu ziarna są już gotowe do spożycia
Układ trawienny luwaków trawi jedynie skórkę i miąższ, pozostawiając ziarno kawy wręcz w nienaruszonym stanie. Dzięki kwasom żołądkowym, które pozbywają się celulozowej osłonki, kawa Kopi Luwak traci gorzki smak i pozbawiona jest wszelkiej kwaskowatości, dzięki czemu zyskuje nowy, łagodny aromat.
Jak smakuje jedna z najdroższych kaw na świecie?
Teoretycznie
Czysto teoretycznie kawa Kopi Luwak ma mieć wyraźnie łagodniejszy smak i aromat wolny od nawet lekkiej nuty goryczki lub kwasowości. Podobno skala wrażeń zmysłowych po wypiciu tej kawy jest wprost niebywała do tego stopnia, że koneser kawy nie zawsze jest w stanie opisać to słowami! Kawa może przybrać lekki posmak czekolady i karmelu, delikatne nuty cynamonu, a nawet przechodzić w lekką, wręcz niemożliwą do opisania cytrusową cierpkość. Istny festiwal smaków!
Praktycznie
Kawa Kopi Luwak w smaku była ohydna. Czarna, mocna siekiera, która na szczęście nie była aż taka gorzka. Wypiłam łyk i szczerze powiedziawszy prawie zeszłam na zawał – stanowczo za mocna… Ale ja się nie znam – nie pijam kawy.
Ile kosztuje kawa Kopi Luwak?
Kawa Kopi Luwak jest jedną z najdroższych kaw na świecie (najdroższą kawą jest aktualnie ta produkowana z odchodów słonia czyli tajska Black Ivory Coffee). W Polsce dystrybutorzy kawy z odchodów luwaka wyceniają ją na około 2000 zł za 1kg.
Luwak – sympatyczne zwierzę z wyspy Bali
Oko w oko z luwakiem
Luwaki zwane inaczej łaskunami to przesympatyczne, bardzo kontaktowe zwierzątka o przepięknym i niespotykanym wyglądzie. Mają charakterystyczne krótkie i zaokrąglone uszy, wielkie ciemne oczy, mięciutkie futerko i dość długie pazury. Z wyglądu przypomina mi trochę fretkę zmieszaną z kotem lub z małym binturongiem orientalnym.
Łaskuny to bardzo żywiołowe zwierzątka, które gdy tylko mają okazję być we dwójkę, ciągle się iskają, podgryzają i charakterystycznie skaczą (przypominają w tym zachowanie fretki), bawiąc się w ten sposób. Szkoda, że tak żywiołowe zwierzęta na plantacji nie tylko muszą siedzieć w osobnych klatkach (trzymają parkę luwaków w jednej klatce tylko w celach prokreacyjnych), ale też na siłę faszerowane są bardzo silnymi środkami uspokajającymi, w celu wyciszenia ich temperamentu.
Luwak – smutne życie na farmie
Silne środki nasenne to nie jedyny problem trzymanych w niewoli luwaków. Problemem jest przede wszystkim masowe przekarmianie ich ziarnami kawy i przetrzymywanie ich w bardzo ciasnych i niskich klatkach, w których samotne zwierzę siedzi całymi dniami często leżąc na samych kratach. Na „lepszych” farmach, które starają się dbać o potrzeby zwierząt, cywety faktycznie trzymane są w większych, naprawdę potężnych wolierach. Jednak co z tego, skoro zwierzę dalej leży na dnie woliery nie wykorzystując jej całego potencjału? Niestety nikt nie myśli, aby zamontować w takiej wolierze większej ilości szerokich półek czy domku, w którym mogłyby się schować (o pluszowym hamaku to ja już nawet nie wspomnę). Na odczepnego tylko mocują w wolierze długi badyl, który tak naprawdę nikomu nie służy.
Maleńki luwak zamknięty w całkowicie (moim zdaniem) nieprzystosowanej dla niego klatce
Na plantacji kawy Kopi Luwak możemy spotkać zamknięte w bardzo ciasnych klatkach cywety
Przekarmianie i trzymanie w za ciasnych klatkach bardzo źle wpływa na zdrowie i psychikę tych zwierząt. Depresja, wyrywanie futra, liczne infekcje i choroby skórne oraz pasożyty, to bardzo częsty problem i przyczyna bardzo wysokiej śmiertelności u tych zwierząt.
Niestety takie klatki to wersja deluxe. Choć są naprawdę wielkie, to mimo wszystko przypominają więzienie
Taki widok na plantacji kawy Kopi Luwak to codzienność. Zwierzęta te siedzą tak całymi dniami, często zmuszane do jedzenia ziaren kawy
Nadzieja
Na szczęście jest i dobra wiadomość. Są na tym świecie ludzie o dobrych sercach, a co za tym idzie istnieje coraz więcej organizacji pro zwierzęcych na całym świecie, które interesują się sprawą udręczonych luwaków. Na stronie World Animal Protection możecie nie tylko poczytać o podejmowanych staraniach w celu uwolnienia cywet z klatek, ale nawet możecie wpłacić na ten cel dotację.
Podsumowanie
Moim zdaniem produkcja tej luksusowej kawy Kopi Luwak jest po prostu nieetyczna. Wykorzystuje się te nikomu winne stworzenia w nadziei jak zwykle wielkiego zarobku, nie patrząc przy tym na ich zdrowie czy uczucia. Natomiast sama kawa Kopi Luwak w smaku jest paskudna i stanowczo nie jest warta swojej ceny.
Dzięki za ten artykuł. Kolega bloger kiedyś pokazywał u siebie na InstaStory i pomyślałam, że może to być fajny pomysł na prezent. Na szczęście trafiłam tutaj. :) Szkoda zwierząt…
Koszmar… Ale czego spodziewać się po naszym społeczeństwie? Skoro ludzie są w stanie zabijać siebie nawzajem, to dla zwierząt tym bardziej nie znajdą litości… Miejmy nadzieję, że kiedyś w końcu te wszystkie zwierzęta będą wolne!
po pierwsze, po łyku „za mocnej” kawy?! ohydna?! „boja kawy nie pijam”?! to co się o kawie wypowiadasz, skoro się nie znasz. po drugie, pokazujesz zdjęcia dużych pustych klatek i mówisz o małych i przeludnionych?! i jakieś niczym nie poparte texty o środkach uspokajających? po trzecie , raczej żadnym zwierzętom hodowlanym nie jest super, ale się je hoduje. może zajmij się obozami koncentracyjnymi dla polskich świnek i kurczaków, zamiast szukać problemów na drugim końcu świata, gdzie go nie ma. a co do kawy, to z pewnością jest absurdalnie droga i ludzie piją ją raczej jako ciekawostkę, ale jest smaczna.
Kawę Kopi Luwak kilkakrotnie spróbowałam (w wielu wariantach smakowych), więc mam prawo się wypowiadać na temat moich odczuć co do tego produktu. Złe traktowanie lub wykorzystywanie zwierząt w różnych celach jest nagminne wszędzie tam, gdzie istnieje człowiek. Szczególnie Azja znana jest z często niezwykle brutalnego i złego traktowania zwierząt. To właśnie stamtąd pochodzi pomysł zamykania żywych zwierząt w plastiku w formie breloczków, narkotyzowania zwierząt w celu ich uspokojenia (np. tygrysy w Tajlandii) czy właśnie trzymanie luwaków często w bardzo małych klatkach przez całe ich życie. Polecam panu poszerzyć horyzonty i wyjechać choć raz poza granice pańskiego „Pścina Dolnego”. Zobaczy pan wtedy jak naprawdę życie wygląda i problem „obozów koncentracyjnych dla (nie tylko polskich) świnek i kurczaków” to tylko kropla w morzu. Ludzie wiele rzeczy robią wyłącznie z ciekawości. Niestety ta ciekawość często bywa okupowana cierpieniem zwierząt.