Opowieść Egona
| 25 komentarzy
Nazywam się Egon, choć kiedyś nazywano mnie królem. Wielu uważa mnie za mało ciekawego osobnika, ale uwierzcie mi, wcale tak nie jest. Opowiem wam historię o braterstwie, odwadze i wielkiej przygodzie, po której na pewno zmienicie o mnie zdanie!
Jak zostałem królem
Moja podróż zaczęła się wiele lat temu, w Chilijskich Andach, które stanowiły dom dla moich pobratymców. Byłem jeszcze młodzieńcem, gdy w zażartym boju udało mi się pokonać przywódcę naszego stada. Tak, zostałem królem wszystkich szynszyli w naszym rezerwacie. To był jednak zaledwie początek. Jako nowy władca musiałem dokonać jakichś znaczących czynów, aby zapisać się w historii mojego ludu. Postanowiłem zwiedzić świat i opisać go w moim pamiętniczku. Wyruszyłem więc na wielką, choć samotną wyprawę.
Wielka wyprawa
Zdawało mi się, że moja wędrówka ciągnie się bez końca. Godziny zmieniały się w dni, a dni w tygodnie. Czasami miałem wrażenie, że wciąż kręcę się w kółko. Innym razem byłem przekonany, że tak bardzo oddaliłem się od domu, że nie uda mi się już do niego wrócić. Odrzuciłem te mroczne myśli i ruszyłem dalej, w stronę wschodzącego słońca. Po drodze przyszło mi mierzyć się nie tylko z głodem i niewygodami, ale też krwiożerczymi bestiami, jak okrutny kolpeo, drapieżne ptaki, czy dzikie węże. Nic nie mogło jednak powstrzymać odważnego Chinche.
Przyjaciel na szlaku
Droga często nie była łatwa i nawet moje, niebywale zręczne łapki, nie były w stanie pokonać niektórych przeszkód. Los się jednak do mnie uśmiechnął i na mojej drodze pojawiła się przyjazna alpaka o imieniu Alina. Na grzbiecie tej kudłatej lamy udało mi się pokonać wiele kilometrów trudnego terenu. To co dobre niestety szybko się kończy i następnego dnia nasze drogi musiały się rozejść. Gdy dotarliśmy do granic ludzkiego siedliska, Alina postanowiła wrócić w wysokie góry. Nie zdziwiło mnie to, w końcu była lamą.
Po krótkim pożegnaniu z przyjacielem, postanowiłem przekroczyć ogrodzenie farmy i rozejrzeć się nieco po okolicy. Udało mi się znaleźć trochę zebranego siana, w jednym z pobliskich budynków. Nikt nie zauważył kolejnego gryzonia buszującego w zapasach.
Fredegar – Świnka nawigator
Alina – Przyjazna lama
Następnego dnia ruszyłem dalej na południe. Teren był już zdecydowanie niski, a otwarte przestrzenie oznaczały bardzo duże prawdopodobieństwo śmierci. Oczywiście mojej śmierci. Nic takiego się jednak nie stało. Widocznie miałem szczęście, albo wszyscy drapieżnicy mieli akurat wolne. Tak czy inaczej, wielogodzinna wędrówka w palącym słońcu wyczerpała mnie całkowicie. Udało mi się znaleźć schronienie pod jakimś drzewem, zanim całkowicie zmorzył mnie sen.
Porwanie
Przyszli w czasie mego odpoczynku. Zakapturzone postaci we mgle, rozmyte między jawą, a snem. Nie było już szans na ucieczkę. Jedynie szybkie pojmanie i obietnica ponurej przyszłości. Owinięty brudną szmatą, zostałem wrzucony na tył ludzkiego pojazdu, do ciasnej, metalowej klatki. To musiał być wóz handlarza niewolników, bowiem oprócz mnie były tam również inne zwierzęta. Nieszczęśnikiem, który dzielił ze mną celę, był wiekowy już zamorski świnek, o imieniu Fredegar. Fret (bo tak kazał się nazywać), również był bohaterem swego ludu, a także nawigatorem na statku, którym jego lud przypłynął do Chille. Przynajmniej tak twierdził.
Przez wiele minut jechaliśmy ulicami małego i brudnego miasta Illapel. Ostatecznie zatrzymaliśmy się jednak w porcie nadmorskiego miasta Valparaíso, gdzie zostaliśmy zabrani przez miejscowych zbirów do pobliskiego magazynu.
Wielka ucieczka i jeszcze większa przygoda
Los wciaż mi sprzyjał, a przez nieuwagę pijanego strażnika, ja i Fret uciekliśmy z niewoli. Ścigani przez handlarzy niewolników, drapieżne morskie ptaki oraz niepogodę, wędrowaliśmy dalej, ku wolności i przygodzie.
Niestety ganiące spojrzenia Bandziora oraz Mafii nakazują mi zakończyć już tę opowieść, gdyż mój tekst okazałby się o wiele dłuższy niż ich. Moje przygody były bowiem bardzo liczne i ciekawe. Być może kiedyś Wam je wszystkie opowiem.
Pozwolę sobie jedynie napomknąć, że razem z Fretem zabraliśmy się statkiem na Wyspy Wielkanocne, gdzie podgryźliśmy nieco wielkie głowy. Następnie udaliśmy się do Australii i Papui Nowej-Gwinei, gdzie Fret dołączył do swoich pobratymców. Ja jednak ruszyłem dalej, na podbój wschodniej Azji. Walczyłem tam z chińskim smokiem, przebiegłem Wielki Mur, przeskoczyłem Mount Everest, by w końcu pomaszerować do serca Europy i ostatecznie trafić do domu, w którym teraz jestem.
Maszerowałem, biegłem, jechałem na lamie i pływałem gondolą. Sterowałem łódką i leciałem pelikanem. Po moich przygodach pozostały tylko piękne wspomnienia, a ja dzielę się teraz z Wami moim doświadczeniem. Właśnie dlatego założyłem tego bloga.
Odszedł w wieku 14 lat
Niestety to już koniec kolorowej i pełnej przygód opowieści, którą niestety ja musiałam dopisać. Egon odszedł on nas z powodu ataku serca. Więcej informacji na ten temat we wpisie Szynszyla Egon – Pożegnanie.
Zdjęcia nieoznaczone logiem CHILLBILL.PL pochodzą z serwisu Flickr.com (fot. Jlhopgood, Volkmar Becher).
CZy egon nie żyje
Niestety tak. Egon odszedł 25.03.20r. o godzinie 6:00. O jego życiu i okolicznościach w jakich zmarł wkrótce napiszę osobny wpis na blogu pt „Szynszyla Egon – Pożegnanie”.
😢😭
😢😭smutne
kiedy ? tak mi przykro
Przecież napisałam kiedy: „25.03.20r” czyli 25 marca tego roku.
tak wiem ale kiedy będzie wpis szynszyla Egon pożegnanie ?😢😭😭😰😢
Myślę, że jeszcze dziś…
rozumiem . Wiem ,że tródno zabrać się za pisanie jak jest smutno i na samo wspomnienie łzy zbierała się do oczu…
to kiedy będzie ten wpis szynszyla egon pożegnanie ?
Proszę o szybką odpowiedz czy to prawda ,że egon nie żyje . jestem wstrzasnieta
Niestety tak. Egon odszedł 25.03.20r. o godzinie 6:00. O jego życiu i okolicznościach w jakich zmarł wkrótce napiszę osobny wpis na blogu pt „Szynszyla Egon – Pożegnanie”.
Ty słodka kuleczko zawsze pozostaniesz nam w pamięci.
nazawsze
niemozliwe coś pani ściemnia !
W którym miejscu zarzucasz mi kłamstwo? Nie jest mi do śmiechu pisząc o śmierci mojego zwierzęcia, więc daruj sobie te puste komentarze.
Chodzi , mi że trudno uwiezyć że ten słodki Egon nie bbędzie już jako prawdziwy szynszyl na wpisach naprawde nie sformólowałam dobrze zdania. Przepraszam , że Panią uraziłam…
chodzi mi , że wiem ze Egon nie żyje ale nie mogę się z tym poprostu pogodzić
i wiem ze Pani mowi prawdę ale nie mogę się jak już pisałam z tym pogodzić.
A historia Egona jest prawdziwa ?
Opowieść Egona nie jest prawdziwa.
Dzienkuję za info.
Dzień dobry Pani Asiu. Kiedy będzie nowy wpis na blogu ?
Nowy post będzie już wkrótce :)
Naprawdę nie mogę się doczekać nowego wpisu.