Szynszyle w kosmosie
| 0 Komentarzy
Była już Czarodziejka z Księżyca i Motomyszy z Marsa. Teraz przyszedł czas na szynszyle w kosmosie! Tym bardziej, że to właśnie gryzonie odgrywają kluczową rolę w wielu badaniach kosmicznych. Jak gryzonie radzą sobie w kosmosie? Oto kilka zdjęć z kosmicznej, szynszylowej sesji zdjęciowej.
Czy wiesz, że..?
Wbrew pozorom gryzonie odgrywają niezwykle istotną rolę w życiu i rozwoju człowieka, nieświadomie przyczyniając się do rozwoju nauki i postępu technologicznego. To właśnie myszy są głównymi obiektami badań naukowców i jednocześnie są jednymi z najstarszych i najczęściej wykorzystywanych zwierząt do badań poza Ziemią. Już 31 października 1950 roku oficjalnie zamiast małpy z poligonu White Sands Proving Ground (WSPG) (teraz zwanym również White Sands Missile Range (WSMR)), wystrzelono w jedną stronę pierwszą mysz, w celu zbadania wpływu nieważkości i promieniowania kosmicznego na żywe organizmy.
Gryzonie podbijają kosmos
5 grudnia 2019 roku NASA za pośrednictwem rakiety Falcon 9 wystrzeliła na orbitę z Przylądka Canaveral kapsułę towarową Dragon należącą do SpaceX, czyli firmy założonej przez Elona Muska, prosto na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Ponad 2,5 tonowy ładunek zawierał m.in. 40 myszy z The Jackson Laboratory, które uczestniczyły w eksperymencie Rodent Research. Nie były to jednak zwykłe gryzonie, a specjalne „myszy-kosmonauci”, które w wyniku genetycznych modyfikacji zostały stworzone tak, aby miały możliwie jak największą masę mięśniową.
A wszystko po to, aby na podstawie miesięcznych obserwacji gryzoni w warunkach nieważkości zdobyć informacje o tym, w jaki sposób dbać o zdrowie i kondycję fizyczną astronautów przebywających w kosmosie, którzy narażeni są na zanik mięśni oraz wiele innych problemów zdrowotnych związanych z brakiem grawitacji.
Gryzonie – mali astronauci
Badania wykazały, że w pierwszych godzinach pobytu w nowym miejscu myszy nie czuły się pewnie. Bardzo trudno było im utrzymać równowagę czy trzymać w łapkach pożywienie. Po kilku dniach jednak zaczęły coraz lepiej dostosowywać się do nowych warunków. Co więcej, gryzonie zrozumiały, że stan nieważkości degradująco wpływa na ich mięśnie, powodując ich zanik, dlatego zaczęły szybko biegać wokół ścian klatki, sztucznie tworząc siłę odśrodkową i grawitację i w ten sposób stymulować swój narząd równowagi oraz mięśnie, pobudzając je do pracy. W taki sposób zachowały one swoją kondycję fizyczną i psychiczną, bowiem zredukowały one również wysoki poziom stresu wywołany nowymi, kosmicznymi warunkami życia. Z czasem myszy przystosowały się do niecodziennych warunków na tyle, że wykonywały dokładnie wszystkie swoje czynności (m.in. szukanie pożywienia, jedzenie, pielęgnacja futerka), jakie robiłyby w swoim naturalnym środowisku na Ziemi.
Rozwój nauki a dobro zwierząt
Myszy to nie jedyne zwierzęta, które zostały wystrzelone kiedykolwiek w przestrzeń kosmiczną. Myszoskoczki, ślimaki, gekony, skorupiaki, ryby, jaja owadów, czy różne mikroorganizmy, a nawet małpy i psy (przed popularną Łajką z ZSRR, która w podróż bez powrotu wystrzelona została 3 listopada 1957 roku, w lot suborbitalny (który zresztą przeżyły) w 1951 roku udały się psy Cygan i Dezik), również biorą nieświadomy i przymusowy udział w rozwijaniu nauki przez człowieka.
Niestety po dziś dzień na ogromną skalę zwierzęta są nierzadko w bardzo drastyczny sposób wykorzystywane m.in. w medycynie, w przemyśle kosmicznym, przemyśle futrzarskim, farmaceutycznym i kosmetycznym, a nawet w przemyśle spożywczym i chemicznym. Zwierzęta małe i duże, zarówno żywe i (wpół) martwe, często trzymane są w środowisku, które całkowicie nieprzystosowane jest do ich natury. Nieznające normalności, zmuszane są do uczestniczenia w wielu mrożących krew w żyłach badaniach, drastycznych, coraz to nowszych projektach czy testach, które w najlepszym wypadku kończą się dla nich szybką śmiercią.
Od lat 80-tych XX wieku wiele laboratoriów stosuje już metody badań, które pozwalają na niewykorzystywanie w nich zwierząt.
Kwiaty dla Algernona i pomnik
Istnieje pomnik myszy laboratoryjnej „Mysz przędząca DNA”, który powstał z inicjatywy naukowców z Instytutu Cytologii i Genetyki, Syberyjskiego Oddziału Rosyjskiej Akademii Nauk w Nowosybirsku. Rzeźba powstała z brązu i przedstawia mysz w okularach, która przędzie na drutach łańcuch DNA. Stworzona została z wdzięczności, aby uczcić pamięć wszystkich zwierząt laboratoryjnych poległych podczas testów, które przyczyniają się do postępów w nauce. To niezwykle wzruszający gest, który jednak w żaden sposób bezpośrednio nie przyczynił się do poprawienia dobrostanu zwierząt laboratoryjnych.
Kosmiczna sesja zdjęciowa
Pomysł na stworzenie kosmicznej sesji zdjęciowej z udziałem moich szynszyli zrodził się z ogólnego zainteresowania astronomią oraz ostatnimi ważnymi wydarzeniami, związanymi z działaniem człowieka w kosmosie. Tą wesołą sesją zdjęciową pragnę nie tylko pokazać cieszące oko zdjęcia, ale też zwrócić uwagę, jak ogromną rolę w rozwoju nauki i codziennym życiu człowieka odgrywają niepozorne gryzonie (oraz inne zwierzęta wielu innych gatunków).
Szynszylowa kąpiel w księżycowym pyle
Podczas kosmicznej sesji zdjęciowej Bandzio i Billy zapoznali sławne postacie z popualrnego serialu „The Mandalorian” racząc się przy tym chłodną kąpielą w drobnoziarnistym księżycowym pyle.
Gwiazdy – kule gazowe a może świetliki?
W rozmowie między Simbą, Timonem i Pumbą w 1 części „Króla lwa” padają takie słowa, w których Pumba mówi, że gwiazdy to „płonące kule gazowe oddalone o miliony mil”. Simba natomiast twierdził, że „przebywają tam zmarli władcy. I patrzą na nas”. I dużo prawdy w tym jest, bowiem gwiazda to nic innego jak kuliste ciało niebieskie, które stanowi powiązaną grawitacyjnie materię, a jej część emituje stabilne promieniowanie elektromagnetyczne (zwłaszcza światło widzialne). Mówiąc w skrócie, gwiazda powstaje z obłoku międzygwiazdowego składającego się głównie z wodoru i helu, lecz z upływem czasu jej istnienia przybywają atomy cięższych pierwiastków (tzw. metali). W astronomii określenia „gwiazda” używa się w stosunku do ciał niebieskich świecących własnym światłem, a efekt „migania” gwiazdy spowodowany jest wpływem ziemskiej atmosfery.
Bez użycia teleskopu, w chwili bezksiężycowego nocnego nieba, z dala od wszelkich źródeł światła, jesteśmy w stanie zobaczyć gwiazdy w odległości maksymalnie 20 biliardów mil, czyli od 2000 do 2500 gwiazd.
Patrząc w nocne niebo widzisz przeszłość!
Wydaje nam się, że prędkość światła licząca około 300 tysięcy kilometrów na sekundę to niewyobrażalna wartość, jednak w skali Wszechświata jest to prędkość stosunkowo niewielka, a czas jaki musi przemierzyć światło od Słońca (najbliżej oddalonej gwiazdy, gdzie odległość wynosi ponad 150 milionów kilometrów) do Ziemi jest znacznie dłuższy. Oznacza to, że gdyby Słońce nagle zgasło to dowiedzielibyśmy się o tym po upływie 8 minut. Najbliżej położony jest naturalny satelita Ziemi czyli Księżyc, dlatego też jeśli on nagle by zniknął to po upływie zaledwie 1 sekundy widzielibyśmy różnicę.
Czas, który potrzebny jest światłu najjaśniejszej gwiazdy na naszym niebie, czyli Syriusza, potrzebuje aż 8 lat na dotarcie do Ziemi. Z kolei podziwiając spiralną Galaktykę Andromedy (zwaną też Messier 31, M31 lub NGC 224, a wcześniej także Wielką Mgławicą w Andromedzie), tak naprawdę podziwiamy stan w jakim była ona przed 2,5 milionami lat.
Oznacza to, że widząc na nocnym niebie światło gwiazd, planet i galaktyk tak naprawdę podziwiamy (za pośrednictwem gołego oka czy teleskopu) ich nieaktualny już wygląd, który dopiero teraz za pośrednictwem światła do nas dociera. Prosto mówiąc, w czasie, w którym oglądamy dany obiekt (w zależności od jego odległości od Ziemi), może on już nie istnieć w świecie rzeczywistym. Podziwiamy więc na niebie „duchy przeszłości”.
Zagadka widocznych gwiazd rozwiązana!
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego w ciągu dnia nie widać gwiazd? Choć informacja jest ściśle tajna mogę uchylić rąbka tajemnicy. To właśnie Bandzio odpowiada za codzienne włączanie i wyłączanie światła gwiazd. A wszystko po to, aby wszystkie zwierzęta aktywne nocą podziwiały piękne, gwieździste, pełne jasnych punktów nocne niebo. Poniżej na zdjęciu Bandzio podczas swojej niebywale ważnej pracy z gwiazdami.
Chcąc sięgnąć gwiazd tracimy to co najcenniejsze
W coraz szybszym postępie nauki i silniejszej determinacji do poznania tego co jest poza naszą planetą, coraz bardziej wydaje się, że zapominamy o tym kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Podczas wzniosłych badań i projektów nie szanujemy tego co jest z naszą planetą związane. Zatracamy się w marzeniach o lepszym świecie poza Ziemią, szukając kontaktu z innymi cywilizacjami i marząc o nowym domu gdzieś daleko stąd. A jeszcze nie odkryliśmy wszystkich miejsc na Ziemi, jeszcze nie poznaliśmy wszystkich gatunków roślin i zwierząt, jeszcze nie zrozumieliśmy zachowań i funkcjonowania organizmów żywych (w tym siebie samego, bowiem istnieje wiele chorób na które jeszcze nie znamy lekarstwa. Ba! Nawet nie znamy w pełni własnego ciała).
Może czasami warto zatrzymać się, docenić piękno tego co nas otacza, szanować to co daje nam możliwość swobodnego funkcjonowania i życia. I zamiast ciągle patrzeć w „gwiezdną przeszłość”, zwrócić się ku „przyziemnej teraźniejszości”?
Dodaj komentarz